Recepcja, czyli w hotelu „2 gwiazdki minus”

Po kwarantannie w dołku nadchodzi czas na transport do aresztu. Mimo wszystko upragniony, bo dołek to przybytek nieciekawy jak skrzyżowanie splądrowanej pustelni z przedziałem trzeciej klasy w pociągu z Ułan Bator do Murmańska, i depresyjny tak dalece, że odwiedzający ma pełne prawo do myśli o samobójstwie przez powieszenie. Niestety –  nawet powiesić się nie ma na czym.

Przyjazd do aresztu jest dla odmiany pełen wrażeń; aresztanta przepuszcza się przez niezliczoną ilość bram i śluz, wypytując, rejestrując, opisując, fotografując i rozbierając – od razu widać, że się człowiekiem interesują. W celu skatalogowania osobniczo-statystycznego lądujesz najpierw na tzw. sieczkarniku (tak określa się tu wszelkiej maści zamykane i/lub okratowane „poczekalnie”, których jest kilka), gdzie oczekujesz na moment otwarcia zakratowanego okienka, w którym lokalny funkcjonariusz wciągnie cię na listę gości, odbierze ci dokumenty, pieniądze i telefon komórkowy, a tobie nawet nie wypada mu życzyć, by znalazł się za to w więzieniu. Na koniec strzelają twarzową fotkę, dołączaną do fiszki, którą następnie aresztowany podpisuje. Po wyjściu muszę pamiętać, by poprosić o jej skserowanie – CV z takim załącznikiem na pewno wywrze niezatarte wrażenie.

Na sieczkarniku zastałem dwóch osobników; jeden młody człowiek o zadbanym wyglądzie stał sobie w kącie, starając się nie zwracać na siebie uwagi, co chciał osiągnąć przez wysiłki mające na celu opanowanie roztrzęsienia ogólnego. Młodzieniec miał na sobie intrygujące wdzianko w jednolicie zielonym kolorze i czarne klapki z plastiku, przywodzące na myśl model noszony najprawdopodobniej przez ciężarowców z Demokratycznej Republiki Konga na Olimpiadzie w Meksyku w 1968. Z braku lepszego zajęcia zagadnąłem go o strój (bo pogody nie było stamtąd widać); okazało się, że przydzielono mu już tzw. odzież skarbową, choć w areszcie przebywał raptem od godziny. Bardzo mnie korciło, by zapytać, czy przypadkiem nie aresztowano go nago, ale w ostatniej chwili ugryzłem się w język.

Zaspokoiwszy w ten sposób podstawową ciekawość co do pierwszego towarzysza niedoli, odwróciłem się, by otaksować drugiego. Ooo, ten był wykonany z zupełnie innego materiału – siarka i smoła były moimi pierwszymi skojarzeniami. Wytatuowany w prawie wszystkich widocznych miejscach w symbole złowróżbne i okultystyczne, również młody, acz mocno wyeksploatowany życiem człowiek przechadzał się szybkim krokiem tam i z powrotem, żując nerwowo gumę i – zapewne – nieparlamentarne wyrazy. Z prawie bezzębnym grymasem (wyglądającym, jakby powstał na skutek prób przegryzienia krat) i wyraźną dumą wyjaśnił, że w więzieniach spędził już połowę życia, a przywieziono go specjalnie na operację przewodu pokarmowego w celu usunięcia tzw. połyku, czyli metalowego przedmiotu, jakie połykają więzienni kamikadze – jak rozumiem, w celu pokazania władzy penitencjarnej, że w dzieciństwie byli zbyt rzadko przytulani. O ile pamiętam, połkniętym przedmiotem miał być kabłąk od wiadra, choć dyskretna lustracja z mojej strony nie ujawniła u rzeczonego delikwenta żadnej odbiegającej od normy krzywizny kręgosłupa. Bąknąłem coś o tym, że taki połyk to nie w kij dmuchał, starając się równocześnie nadać głosowi w miarę nonszalanckie brzmienie. Sam zapytany, z pewną dozą nieśmiałości musiałem się zwierzyć z mojego statusu „petki” (czyli aresztowanego po raz pierwszy), czego skutkiem był natychmiastowy spadek zainteresowania moją osobą ze strony eksperta. W sumie logiczne – czymże w końcu ja szaraczek miałbym mu zaimponować?…

Po załatwieniu formalności w recepcji wezwano mnie do wychowawcy, by ustalić przydział do celi. Człowiek ten to ktoś na kształt księdza w cywilu, który na dzień dobry oznajmia ci, że właśnie trafiłeś do piekła, następnie rozwodzi się przez chwilę nad twoją głupotą, proponuje „pójście na współpracę” (niedoczekanie!) i wreszcie przechodzi do badania profilu osobowościowego, by umieścić cię w celi, skąd masz szansę wyjść na wolność (lub pójść po wyroku do więzienia) w jednym kawałku. Nie powiem, dbają tu o inwentarz żywy.

Od wychowawcy zabrano mnie do magazynu (lubię jasne sytuacje: „Stój!”, „Czekaj!”, „Przechodź!”, „Na prawo!”, „Do góry!” – życie staje się prostsze), skąd pobrałem wyprawkę socjalną (o niej później), czując się, jakbym występował w filmie; magazyny więzienne wszędzie wyglądają tak samo, podobnie jak Paryż w kinie i w rzeczywistości jest takim samym miastem. W końcu poczułem się więźniem pełną gębą.

A na koniec – do celi marsz!

——————————————————————————

Strażnicy SW na mundurach mają naszywki z godłem, w którym skrzyżowane jest coś jakby miecz z pochodnią. Dewizą mogłoby być przeto śmiało „ogniem i mieczem”; chyba, że to jednak pałka i pięciopalczasty bicz. Wtedy trzeba byłoby je zmienić na „pałą i batem”.

30 Komentarzy

  1. Jak wygląda sytuacja z przemocą na dołku…w areszcie spotykają się ludzie różnej maści i tacy którzy po pijaku zrobili pierwszą nie koniecznie szkodliwą społecznie głupotą w życiu jak i recydywiści dla których ożenienie kosy to wręcz odprężenie miedzy odcinkami ulubionego serialu….zapewne „petki” nie są zbyt lubiane bo nie maja zaplecza, znajomości poza więźniem, powiązań ani historii. Mój znajomy spędził na dołku kilka dni i było to dla niego przeżycie traumatyczne…na szczęście do małych i chuderlawych nie należy więc jakoś się wybronił. Skoro nie będzie opisu historii tej jednej niefortunnej przygody to może widełki wyroku jakie grożą autorowi ?

    • Łezko doceniamy Twój gen neo-sapiens tropicielki, jednak trzymamy się zasad przyjętych na początku. Chodzi nam przede wszystkim o bezpieczeństwo Kalasantego oraz by ten blog mógł trafić do możliwie jak najszerszego grona odbiorców. Jeśli Ciebie i Czytelników to usatysfakcjonuje, możemy powiedzieć, że nie jest to ani „ćwiara” ani „karuzela” 🙂

  2. trzymam kciuki za autora… sądząc z opisów daje sobie radę doskonale… 🙂

  3. Nigdy za nic mnie nie wsadzili, więc nie wiem jak tam jest. Ale to co tu przeczytałem jakoś mnie nie przekonuje. Z wstępu wynika, że autor ma pewne ambicje literackie, więc musi się bardziej starać, bo puki co, to zupełnie nie brzmi jak historia prawdziwa.

    • zapoznałeś się z Prologiem? Wpisy na tym blogu redaguje osoba trzecia – łącznik między tym blogiem, a osadzonym

  4. http://kempter.blog.onet.pl/ moze znasz taki blog w temacie.polecam.a jak znasz to tez polecam 🙂

  5. klimore?myslisz ze autor chce cie przekonac do czego?ze pudlo to fajne miejsce?wczasy za piniundze podatnika?albo miejsce do niesamowitych przygód rodem jumandzi?
    jesli to fikcja literacka co z tego?w koncu wszystko bywa złudzeniem.poezja bywa złudzeniem.proza bywa złudzeniem.dokument miejsca, tez bywa złudzeniem.przeciez nikt ,nic nie kaze robic z wiarą tego miejsca.

  6. @ Juila & Kilmore: dzięki za podzielenie się poglądami. Cóż, nasz przyjaciel FAKTYCZNIE tam jest, i naprawdę pisze. W formie takiej, jaką sam wybrał. Czy ktoś w to wierzy, czy nie – hm, mamy wolny kraj i wolność poglądów, którą szanujemy (choć z ograniczeniami!) na tym blogu. KilmoreF: pozostaje mieć nadzieję, że coś Ci przypadnie do gustu, bo w kwestii wiary w prawdziwość nie jesteśmy w stanie zrobić więcej, poza zapewnieniem. Julia: w rewanżu za zamieszczenie linka „u nas” prosilibyśmy o „zareklamowanie” Kalasantego na tamtym blogu.

    Nieustająco – miłej lektury 🙂

    Alti

  7. tamten blog nie jest moj .jest keptera i jego zony .ja jestem tylko czytaczem.ale jesli uwazasz to za reklame to skasuj komentarz.wyrwalam sie tylko do podzielenia wiedzą:)

  8. Od fikcji literackiej są książki, ja czytając blogi, szukam czegoś innego.

    Nie rozumiem dlaczego w więzieniu miałoby być fajnie, raczej zawsze myślałem, że to dość koszmarne miejsce. I to miałem na myśli pisząc poprzedni komentarz.

    A tutaj… to co przeczytałem w prologu wygląda bardziej na zabieg socjotechniczny mający na celu uwiarygodnienie bloga. Nie twierdzę że tak jest, bo niby skąd miałbym wiedzieć, ale właśnie tak to wygląda…

    • Kilmore: nie rozumiem, dlaczego piszesz „fajnie”. To sformułowanie nigdzie nie pada, ani blog nie jest dytyrambem na cześć polskiego więziennictwa. Miejsce nie należy do najciekawszych, ale nikt nikogo tam nie torturuje, głodzi ani nie zmusza do pracy w kamieniołomach – przynajmniej w odniesieniu do Kalasantego. Zapewniam więc, ze nasz Kolega ani się nie zapłakuje, ani nie moczy łóżka – taka konstrukcja psychiczna, i tyle. Postanowił walczyć z kafkizmem z humorem, zamiast się nad sobą użalać, i ja baardzo Go za to szanuję. Jeśli szukasz hardcore’u, to pewnie go tu raczej nie będzie… Ale rozumiem obiekcje, pozdrawiam, i życzę wytrwania. I więcej wiary 😉

      Alti

  9. bardzo fajny blog, ja raz byłem na dołku i było całkiem ciekawie. Oczywiście nikt cię tam nie traktuje jak „podejrzanego”, ale jak skazanego. Od policjantów, po więźniów. Ja trafiłem do celi z dwoma doświadczonymi panami. Jeden siedział za groźby karalne, drugi za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia :). Jak spytali „za co siedzisz?”, odpowiedziałem zgodnie z prawdą – za niewinność. Oczywiście padły salwy śmiechu i ironiczne „jak my wszyscy”. Ogólnie było całkiem wesoło. Dobrze przespałem nockę na twardym jak cholera łóżku i po 18h na przesłuchanie, a potem na wolność. 3 rozprawy i uniewinnienie :). Co do samego dołka muszli klozetowej faktycznie kijem by nie dotknął i przy grubszej sprawie pozycja „na Małysza” jest wskazana. Co mnie zaciekawiło to to, że jak mnie przywieźli wiadomo rozebrali do naga posprawdzali tu i ówdzie, skontrolowali otwory czy czegoś nie przemycam i dali zapasowe wdzianko…nie wiem dlaczego bo inni mieli swoje. W dodatku spadaly mi spodnie bo byly bez gumki, a bielizny nie pozwolili mi zachowac. No i tu zaczyna się ciekawostka. Tymczasowego aresztanta rozbieraja w pierwszym pokoju gdzie stoi biurko, jakieś szafy i pan, który wypełnia papierki oraz drugi, który kontroluje. Ogólnie prywatności nie ma, ale nie to akurat jest najciekawsze. Jak wychodziłem musiałem się wiadomo ubrać i tu zaskoczenie. To tym razem za biurkiem siedziała osoba płci żeńskiej. Młoda blondynka na oko ze 28 lat. No nic, chyba nie mam się czego wstydzić – pomyślałem. Troche skrępowany się przebrałem, no ale jak widziałem nie była specjalnie zainteresowana moimi wdziękami :). Zdziwienie niemniej było kosmicznie. Ciekawe czy w aresztach dla kobiet przy „przebierankach” uczestniczą mężczyźni?

  10. [MODERACJA] Kwestia stylu autora. [MODERACJA] Wchodzę na blog ( polecony było nie było) i co… Więzienie zaszkodziło??? Skąd na Boga ta potworna grafomania??? Ten gigantyczny przerost formy nad treścią? Mistrz Sapkowski by tego nie pochwalił a i ja nie dotrwam do końca. [MODERACJA] Milknę zatem a do wszystkich tych , którzy na tym blogu szukają prawdziwych przeżyć czy emocji powiem tylko jedno; jest autentyczny jak cycki Dody…które wszakże niejednego mają admiratora, więc róbcie jak uważacie ale na własną odpowiedzialność. Bye

    • A dlaczegóż to komentarz Jogina został ocenzurowany?!

      • Drogi Anonimie!

        Post został ZMODEROWANY (czy jeśli wolisz – ocenzurowany), albowiem łamał zasady jasno określone przez Adminów – próbował identyfikować Autora. Nieudolnie, i w dodatku podając lipny adres e-mail. Swoją drogą, zastanawiające, ze zarówno Jogin jak i Ty, drogi Anonimie, piszecie z tego samego miasta… Ale pewnie się czepiam 😉

        Rozumiem, że teraz wszystko jasne 🙂

        Pozdrawiam,

        Alti

      • Drogi Adminie, piszę z tego samego miasta co Ty i autor. Tak tylko zapytałem, bo mnie to zdziwiło. Nie widziałem tu dotąd zmoderowanych postów. Ot co.

      • Jak widać – im mniej wiedzą – tym głośniej szczekają…

  11. Ooo, widzę, że Ziri zamieściła coś z gatunku tzw. ciekawostek seksualno-optycznych”?… ;-)))

    Mocne – ale niech sobie wisi, ja nie wróg. Kalasanty się uśmieje, jak się dowie 🙂

    • Tak, psy szczekają, karawana jedzie dalej 😀

  12. Te, jogin, przez ciebie to zwyczajna zawisc przemawia – to przeciez widac nawet po ocenzurowaniu. Kuzwa, polskie piekielko… Zal ci, ze Kalasanty ma prawie 15.000 wejsc, a ty tak nie potrafisz, chocbys sie zesral? I na Boga sie powolujesz, i cycki Dody ci nie pasuja – może ty jakis moher jestes? Wcale sie nie dziwie, ze nie dotrwasz do konca: ktos to przewidział w „about”, ze to dla inteligentych, „buraki nie klikac”. No to spadaj do swojej prowincji, i bij poklony proboszczowi, i czytaj dalej harlequiny, a Sapkowskiego to pewnie w TV ogladales. Buhahahaha!

  13. No co jest z tym Joginem? Zapowiadała się niezła wymiana ciosów, myślałem, że krew się poleje, a tu i dupa blada :-/ Takie typy nie rezygnują tak łatwo. Do adminów: czy wstrzymaliście mu jakiś post? Pojechał ostro po rajtuzach?

    A sama wartość bloga – dla mnie bomba, i wszystkiego najlepszego dla autora. A Jogin to pewnie tzw. „yntelygencja techniczna”, i z literatury to się zapoznał najwyżej z książką telefoniczną 😉 Blog się MOŻE NIE PODOBAĆ (de gustibus etc.), ale określanie go grafomanią jest sporym nadużyciem.

    • Taa, facet to prawdopodobnie ostry moher spod znaku RM. Chyba, że faktycznie wyniuchał, kto to Kalasanty, i to jakis jego wròg, chociaż mało prawdopodobne. Gostek ma pewnie kompleks wzrostu, albo małego wacka. Przecież tyle w Sieci krąży cwe… to jest, sorry, trolli 🙂

      Brawo dla komentarza Ziri o karawanie 😀

      • RM – ale o ssso chodzi?… Ze to niby jego inicjały?

      • RM = Radio Maryja, nie znam gościa, bo skąd? Nie twierdzę, że to np. jakiś Rafallus Misiowaty 😉

  14. Jogin zawsze może wrócić do dyskusji – pod warunkiem, że będzie wypowiadał się z zgodnie z regułami. Choć wątpię, gdyż od dyskusji się uchyla – maill na jego adres powrócił do skrzynki, a więc to typowa postawa „nasrać i uciec”. Po moderacji powinien wiedzieć, jakie treści przepuścimy, a jakie nie. Proste. Jeśli nie zrozumie, to sam wystawia świadectwo poziomu swojej inteligencji. Pytanie, czy jakiś post się pojawił i został wstrzymany pozostawiam bez odpowiedzi.

    Pozdrawiam,

    Alti

  15. Ja wierzę, że Kalasanty rzeczywiście siedzi, jadnak zastanawia mnie, dlaczego nic a nic nie wspomina o przemocy – bo jeśli nawet sam takiej nie doświadczył, to na pewno sporo widział. Myślę, że wiele osób, które czyta blog właśnie to uważa za „nieautentyczne”. do Kalasantego – domyślam się, że tam musi być ciężko, że sam siebie chcesz przekonać – w ramach swoistej autoterapii – że nie jest tak źle, nie chcesz rozdrapywać pewnych rzeczy. Myślę, że twoje „grypsy” są poddane wewnętrznej cenzurze. A może nic się nie da ukryć przed kolegami spod celi i musisz pisać tak, żeby cie nie zlinczowali. Najważniejsze przecież żeby jakoś tam przetrwac. Jednak jeśli piszesz po to, by ukazać prawdę o tym jak tam jest w rzeczywistości – spróbuj przemycić odrobinę więcej tej prawdy o tym, jak tam jest. Zapewne pisząc o współtowarzyszach niedoli operowałeś pewnymi aluzjami, których rozszyfrowanie dałoby rzeczywisty obraz rzeczy, kilka z nich wydaje mi się że rozumiem, chociaż nie do końca. Jedno jest pewne – tam musi być gorzej niż to wynika z twoich wpisów. Albo masz sporo szczęścia. Albo dość dobrze się przystosowałeś do życia za kratkami. Albo jestś takim optymistą…
    Zyczę ci jak najszybszego wyjścia na wolność – za coklwiek siedzisz. Cele zamykania ludzi są trzy: 1-kara, 2- izolacja, 3- resocjalizacja. Z tego co piszesz, moik zdaniam nie wymagasz ani izolacji ani resocjalizacji – bowiem nie możesz być ani człowiekiem niebezpiecznym ani szczególnie zdemoralizowanym. Pozostaje kara za to, co zrobiłeś. A w przypadku osoby, dla której zbędny jest punkt 2 i 3 – wystarczyłaby kara wolnościowa. Mam nadizeję, że tak będzie

    • Mam staż mniejszy niż Kalasanty w AŚ (7+5), mam nadzieję, że więcej nie będzie, choć sprawa nie zakończona, a ja szczęśliwie mam od 2 lat tylko dozó.
      Ale przez caly poby w 2 różnych pensjonatach, spotkałem się bezpośrednio (jako świadek, szczęściem nie ofiara) TYLKO RAZ z prawdziwą przemocą fizyczną, bójką między więźniami, ze skakaniem po głowie napadniętego w kadziennych buciorach. Słowne utarczki, wykrzykiwanie przez lipo na spacerniak obelg i różnych werbalizacji frustracji jest częste. Ale przemocy fizycznej poza tym jednym przypadkiem nie widziałem.
      Sam zastanawiałem się na tym fenomenem, jak to możliwe, że stłoczeni w ciasnym pomieszczeniu mężczyźni, często skazani lub oskarżeni o brutalne przestępstwa, często bardzo zdeprawowani, często o uszkodzonej psychice nadużywaniem polskiej „bialej” tak spokojnie, pokojowo żyją „pod celą”. Chyba to instynkt samozachowawczy, życie w stalym konflikcie, agresji, zagrożeniu było by niemożliwe nawet dla najbardziej napakowanych osiłków. Zapewne jakąś rolę odgrywa ty polityka administracji, którza stara się dobierać obsady cel wg kryteriów podobnego wieku, wykształcenia, podobnych przestępstw.

  16. Witaj, Meiro, wśród czytających, i dzięki za komentarze.

    Rozumiem Twoje niejakie zaskoczenie, czy wątpliwości związane z całością publikacji. Oczywiście nie wiemy (wraz z Ziri) do końca JAK „tam” jest naprawdę – ale Kalasanty przesyła nam sygnały (poza publikacjami), że jest tam… normalniej niż wyobrażają sobie to ci na wolności, cokolwiek to znaczy.

    Z tego co nam wiadomo, żadnych większych konfliktów nasz przyjaciel nie przeżył; ile z tego racjonalizuje/ukrywa – też ciężko orzec. Wiemy jednak jedno: jest facetem takiego pokroju i z taką przeszłością, że umożliwia mu ro odnalezienie się praktycznie w każdym środowisku. Jest koleżeński, z dużym poczuciem humoru, i świetnie się dostosowuje do rozmówców. Potrafi rozmawiać jak równy z równym z profesorem, i z prostym robotnikiem; nie wywyższa się, rozmawiając z „prostaczkami”, i cholernie go za to cenię. Myślę, ze to mu w dużym stopniu ratuje dupę 🙂

    A poza tym – nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać. Wiec zakładając, że cele nie są pełne wyłącznie osobników „pudzianowsko-podobnych” i bez żadnych skrupułów – to jego socjotechniki na 95% zapewniają mu w miarę komfortowy byt.

    A przynajmniej tak ja to widzę. Mam nadzieję, że rozjaśniłem sytuację (również sobie 😉 )

    Pozdrowienia,

    Alti

  17. Niesamowicie inteligentny dystans do świata, i to jest jedyna zazdrość jakiej nie udało mi się w sobie wyplenić, więc czytając blog Kalasantego naukę czas zacząć.
    Na razie składam na swoje ręce podziękowania, że udało mi się Was odnaleźć.

  18. Fajny blog,już try godziny go czytam…


Comments RSS TrackBack Identifier URI

Dodaj odpowiedź do TomekS Anuluj pisanie odpowiedzi

  • Użytkownicy online

  • Statystyki bloga

    • 431 139 odwiedzin
  • Kalendarz publikacji

    Październik 2009
    Pon W Śr Czw Pt S N
     1234
    567891011
    12131415161718
    19202122232425
    262728293031  
  • Wszystkich zainteresowanych dalszymi losami Kalasantego zapraszamy do subskrybowania :-)

    Dołącz do 40 subskrybenta